Other articles where Father of All… is discussed: Green Day: Father of All… (2020) featured throwback garage rock.
25 votes, 14 comments. 78K subscribers in the greenday community. Green Day fan community for discussing the latest band news & sharing audio, video…
Without a doubt, “Father of all Motherfuckers” is Green Day’s worst record. Their first total pop-rock effort, it doesn’t even feel like Green Day anymore, apart from the sparse vocal appoggiaturas. There is very little of anything memorable or notable here, as much tracks sound very much alike. I am not fulfilled by the end of this, as
Green Day releases new album, ‘Father of All Motherf–kers’. Billie Joe Armstrong and Mike Dirnt of Green Day perform onstage during the 2019 American Music Awards at Microsoft Theater on Nov
With Father of All, Green Day appear to be going backwards, or at best treading water while they channel the spirit of nineties-era Prince. There are some decent tunes here, the best among them probably being the singles Oh Yeah , and Meet me on the Roof and there’s an impressive array of musical styles on show ranging from glam all the way
Green Day. Green Day. 02:31. Spotify Amazon. blue highlight denotes track pick. next. Discover Father of All by Green Day. Find album reviews, track lists, credits, awards and more at AllMusic.
Green Day's new studio album 'Father of All Motherf***ers' which has a censored title 'Father of All', was released on February 7 and fans are not happy, to put it lightly. The new album follows after 'Revolution Radio' released in 2016 and many had high expectations from the new LP from the punk rock band and were hoping it would resonate
Play "Father of All" by Green Day on any electric guitar. Bass included. This song includes a new Authentic Tone. NOTE: Rocksmith® 2014 game disc is required for play.
4 Songs Live Performance From Father Of All..Album00:00 -Father of all02:38 -Fire, Ready, Aim04:33 -Oh Yeah!07:30 -Graffitia#GreenDay #FatherOfAll
Подписывайтесь на наш инстаграм: https://www.instagram.com/rock_craft_travel/Хотите поддержать канал
dvlSU. GREEN DAY - FATHER OF ALL…„Father of All…” to 13 studyjny album amerykańskiego rockowego zespołu Green Day. Według głównego wokalisty - Billie Joe Armstronga album brzmi jak: „The New! Soul, Motown, glam i hymn dla szalonych punków i maniaków”. Cokolwiek miał na myśli - brzmi czasem trwania 26 minut i 16 sekund jest to najkrótszy album Green Day, który przewyższa w tej materii nawet ich debiutancki album z 1990 roku "39/Smooth, ten miał" "aż" 31 minut i 13 sekund!Spis utworów:1. Father Of All... 2:312. Fire, Ready, Aim 1:523. Oh Yeah! 2:514. Meet Me On The Roof 2:405. I Was A Teenage Teenager 3:456. Stab You In The Heart 2:107. Sugar Youth 1:548. Junkies On A High 3:069. Take The Money And Crawl 2:0910. Graffitia 3:18Spis utworów:1. Father Of All... 2:312. Fire, Ready, Aim 1:523. Oh Yeah! 2:514. Meet Me On The Roof 2:405. I Was A Teenage Teenager 3:456. Stab You In The Heart 2:107. Sugar Youth 1:548. Junkies On A High 3:069. Take The Money And Crawl 2:0910. Graffitia 3:18Dane szczegółoweEAN: 0093624897637Format: CDNośnik: CDLiczba nośników: 1Data premiery: wysyłki: 24 godzinyWydawca: WARNER MUSIC
Thomas Newman - "1917" (soundtrack) Thomas Newman to wielki szczęściarz i zarazem spory pechowiec. Z jednej strony pochodzi ze słynnego klanu Newmanów – jego ojcem był Alfred Newman (1900–1970), laureat 9 Oscarów, cenionymi kompozytorami są też brat David i kuzyn Randy. Wujowie Lionel i Emil byli dyrygentami, a siostra Maria to skrzypaczka. Z drugiej strony ten klasycznie wykształcony artysta, rocznik 1955, należący do najbardziej zapracowanych w Hollywood, nie ma szczęścia w Oscarach, chociaż był nominowany aż czternastokrotnie, za "Skazanych na Shawshank" i "American Beauty". Piętnastą szansę na statuetkę Newman ma właśnie za poruszający wojenny fresk "1917" w reżyserii Sama Mendesa, z którym pracował już wcześniej przy kilku filmach ("American Beauty", "Droga do zatracenia", Skyfall", "Spectre"). Amerykanin tworzy muzykę delikatną, opartą na smyczkowych crescendach, z wiodącą rolą pianina, fletów, skrzypiec i rogów, działającą w sposób magnetyzujący. Tu jednak, z racji specyfiki samego filmu, pełnego przerażających sekwencji z frontu, zdecydowanie więcej jest mrocznej i rytmicznej elektroniki, która niekiedy może nawet budzić skojarzenia z niektórymi pracami Hansa Zimmera – zapierający dech w piersiach "Sixteen Hundred Men" przywołuje wspomnienia "Cienkiej czerwonej linii". Wyróżniają się także elegijna kompozycja tytułowa na wiolonczelę i poruszający smyczkowy poemat "The Night Window". Nie brak w tej muzyce (soundtrack trwa aż 76 minut) momentów autentycznego piękna, przeważa jednak dość duszna monotonia, dlatego całość lepiej sprawdza się w filmie niż poza nim. Właśnie: czy "1917" sprawi, ze Thomas Newman otrzyma swojego pierwszego Oscara? Wszystkie znaki wskazują, że nie, a ze statuetką za "Jokera" wróci do domu Hildur Guðnadóttir. (3/6) Kesha - "High Road" Nienawidzę stwierdzenia – najnowszy krążek, jest powrotem do korzeni – ale w tym przypadku nie potrafię tego inaczej ująć. Kesha rozprawiła się ze smutkiem i albumem "High Road", przypomina wszystkim, dlaczego na początku kariery udało jej się zebrać sporą grupę fanów. Poprzedni krążek przepełniony był negatywnymi emocjami, a tym razem wokalistka stara się przekazać odbiorcom tylko jedną wiadomość: zapomnij o swoich troskach i podchodź do życia z wielkim dystansem. A najlepiej to niech ruszają na parkiet i tańczą. Nie ma nad czym się zastanawiać - kawałek "Tonight" jest jednym z najlepszych momentów na całej płycie. To utwór, przy którym nie można usiedzieć w miejscu. Podobnie jest podczas singlowego "Rising Hell" - tańczyć, tańczyć, jeszcze raz tańczyć! "High Road" trudno byłoby nazwać najlepszym albumem w dorobku piosenkarki, ale nie jest zły. Trudno tam znaleźć utwory, które otworzą Keshy bramy do koncertowania na wielkich stadionach, ale piosenki są szczere i za to należy się wielki szacunek. Warto wspomnieć, że Kesha jest jedną z nielicznych piosenkarek popowych, która naprawdę pracuje przy swoich piosenkach. Dlatego doskonale wie, co chciałaby przekazać swoim fanom. Nie łatwą sztuką jest pokazać swoje wnętrze, zwłaszcza kiedy przez lata miało się problemy z samoakceptacją. Na dodatek sprawić, by publiczność chciała się dobrze bawić przy swoich wyznaniach. (4/6) Destroyer - "Have We Met" Dan Bejar obchodzi 25-lecie na scenie i wydaje nowy album. Na "Have We Met" opowiada o świecie końca wartości. Destroyer stworzył kilka płyt, które stanowią klasykę muzyki alternatywnej. "Kaputt" (2011) został uznany za jeden z najlepszych 25 albumów dekady przez Pitchfork. Teraz Bejar wydaje 13. album, w którym kontynuuje poszukiwania muzyczne z "ken" (2017), "Destroyer’s Rubies" (2006) i wspomnianego "Kaputt". I opowiada o sobie na nowo. Pośród synthów i gitar gorzko mówi o współczesności. O nieświadomości, "The Man in Black’s Blues", miałkości sztuki w "The Television Music Supervisor" i cudzie spotkania w "Have We Met". Utwór tytułowy pozbawiony jest słów, nieprzypadkowo. Bejar opowiada na płycie o spadającej wartości słów i obietnic. Trudno mu się w tym odnaleźć. W politycznym "Cue Synthesizer" śpiewa: "Been to America, been to Europe, it's the same shit". Destroyer mówi o rozpadzie w duchu tego, jak tworzył "Drift" Scott Walker. Inne środki, podobne wnioski. Jeśli Walker ( opowiadał o trwającej apokalipsie humanizmu, to Bejar idzie krok dalej. Szuka nowego miejsca. Album wieńczy rój głosów w "foolssong". Ten epilog to wezwanie do bycia mentalnym dzieckiem. "It ain’t easy being a baby like you/It ain’t easy being a baby like me". Żeby znowu uwierzyć, komuś. I nie dać zgasić w sobie nadziei. W siebie, w ten świat i człowieka. (6/6) Green Day - "Father of All..." Najnowszy album punkowej kapeli Green Day "Father of All..." odbiega od tego, do czego zespół przyzwyczaił swoich fanów. Co prawda, Billie Joe Armstrong, Mike Dirnt i Tré Cool wracają na znane ścieżki i w prostych tekstach oraz równie nieskomplikowanych brzmieniach komentują rzeczywistość, ale robią to nieco inaczej, niż dotychczas. "Father of All..." to zaskakujący eksperyment. Green Day wypróbowuje się na nieco nowym polu: wcześniej, kojarzony z raczej prostym, punkowym brzmieniem, teraz odbija w stronę dźwięku gładszego, czasem nawet popowego. To nie podoba się ortodoksyjnym fanom, którzy śledzą rozwój kapeli od początku; w komentarzach pod singlami wściekają się, że takie bangery jak "Oh Yeah!" mogłyby być podkładem do reklamy samochodu, a nie udawać, że pełnią rolę buntowniczego manifestu. Równocześnie teksty odwołują się do wątków poruszanych na wcześniejszych krążkach zespołu. Znajdziemy autobiograficzne nawiązania Armstronga do zaburzeń psychicznych, które zdarzały się już na płytach "Dookie" czy "Insomniac" (wydane odpowiednio w 1994 i 1995 r.); ponownie, jak w ambitnej punk-operze "American Idiot" Green Day używa swojej muzyki do komentowania otaczającego ich świata - zarówno polityki (Prezydent USA mnie nie inspiruje, on wywołuje u mnie biegunkę - powiedział Billie Joe Armstrong o Trumpie) czy społeczeństwa, krytykując egocentryków, spędzających całe dnie w mediach społecznościowych (wspomniane “Oh Yeah!"). W przeciwieństwie, jednak do "American Idiot”, “Father Of All..." nie pozbawi słuchacza tchu, ale zaledwie nim potrząśnie. (3/6) Mark Kozelek – "Mark Kozelek with Ben Boye and Jim White 2" Czy Mark Kozelek jest jeszcze piosenkarzem, czy bardziej przypomina barda, snującego niekończące się opowieści o zmaganiach codziennego życia, rzeczach prostych, pozornie niepoetyckich? Czy wciąż jeszcze śpiewa, czy już tylko mówi? Nigdy nie mógł pochwalić się szczególnie mocnym głosem, wykonując swoje utwory, częściej mruczał albo po prostu recytował tekst, niż podążał za jakąś z góry ustaloną linią melodyczną. Także jego teksty – pisane w grupie Red House Painters, Sun Kil Moon czy na prace solowe – przekształciły się w wiersze otwarte, prozę poetycką. To poezja zwyczajności: Kozelek mówi o wszystkim, co go spotkało, co zobaczył, co usłyszał, o czym sobie przypomniał - o filmach, ludziach, książkach, programach telewizyjnych, parkingach, lotniskach i barach. Jak w piosence „LaGuardia” z nowego albumu, gdy opowiada o tym, jak wstrząśnięty był, gdy zobaczył film „Leaving Neverland” o Michaelu Jacksonie. Strumień świadomości prowadzi od filmu poprzez rozważania o śmierci i pamięci aż do wspomnień o różnych podróżach i ludziach, których Mark spotkał, albo których nie spotkał. Pamiętnik – drobiazgowy – ujęty w formie albumu muzycznego. Kozelek nie ma filtra, nie edytuje, na dobre i na złe. Potrafi zirytować, potrafi umęczyć (utwory o dość jednostajnej formie trwają średnio ok. 10 minut). Mówi o rzeczach bolesnych: śmierci rodziców, dzieciństwie, po którym zostało tylko wspomnienie, dawnych przyjaciołach i dzisiejszych zmaganiach z przeszłością, starzeniem się ciała. Życiowych prawdach - mówiąc górnolotnie. Nową dekadę rozpoczął w podobnym, melancholijnym stylu. Do ciepłego tonu nylonowych strun gitary klasycznej i fortepianu dodaje stonowane brzmienia elektroniczne, które znakomicie działają w zestawieniu ze stylem amerykańskiego wokalisty. A może poety? (4/6)
Fot. . kadr z teledysku Green Day - Father Of All… (Official Music Video) 11 września 2019 roku Green Day wydał nowy singiel. "Father Of All..." doczekał się również teledysku. Poza wydaniem nowego singla Green Day ogłosił trasę z Fall Out Boy i zespołem Weezer. Tourne "Hella Mega Tour" rozpocznie się już w 2020 roku. Kapele zagrają pierwszy koncert w Paryżu 13 czerwca. Zespół Billy'ego Joe Armstronga, ponad tydzień po opublikowaniu singla, wydał teledysk do "Father Of All...".Green Day opublikował teledysk do "Father Of All..."W najnowszym teledysku zespół występuje na czerwonym tle. Za członkami zespołu stoją tancerze. W klipie pojawiły się również urywki z różnych nagrań, na których ludzie tańczą i protestują. Jak prezentuje się klip do "Father Of All..."? Wraz z publikacją singla zespół ogłosił również datę wydania nowej płyty. "Father Of All..." jest przedsmakiem tego, co usłyszymy na krążku. Album będzie zatytułowany tak, jak najnowszy singiel kapeli i ujrzy światło dzienne 7 lutego 2020 roku. "Father Of All..." będzie najnowszym wydawnictwem od czasu "Revolution Radio", który został wydana w 2016 roku i był 12 studyjnym albumem Green Day. Krążek wspiął się na szczyty list przebojów w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Irlandii, Kanadzie i Nowej także: Green Day, Fall Out Boy i Weezer wydali nowe single i zapowiedzieli wspólną trasę Karolina Woźniak Redaktor antyradia